-sente-
- Najpierw cywile - odparł po chwili wahania. - Zabierzemy się drugim lotem.
- Zbliżają się do was posiłki nieprzyjaciela, a my i Wywerny będziemy musieli się załadować.
- Wytrzymamy. Zatrzymaliśmy ich na drugiej linii, zanim się przebiją przez wszystkie zdążycie wrócić.
- Zbliża się do was pożar z sąsiedniego sektora - powiedział pilot powoli i dobitnie.
- Tym lepiej. Wróg jest mniej odporny na ogień od nas! - powiedział i zakończył połączenie.
Chłopiec pociągnął matkę za rękaw, mówiąc coś do niej, czego on nie był w stanie usłyszeć; w tym czasie przesunął kontrolnie wzrokiem po tłumie ludzi.
- Ilu złych ludzi już pan zastrzelił? - spytał się, spoglądając na niego dużymi, jasnymi oczami.
Zamarł, zastanawiając się, co odpowiedzieć, czując się nieswojo na widok dziesięciolatka pytającego, ilu ludzi zabił.
- Ja nie jestem żołnierzem, który strzela - odpowiedział po chwili. - Tylko takim, który pomaga.
Powrócili. Po pięciu latach od zakończenia wojny wrócili. Na czystym, słonecznym niebie tak jak wtedy zawisły ciemne sylwetki okrętów. Gwarny tłum wylał się na ulice, ludzie zadzierali głowy i wyciągali ręce, wskazując na nie, przekazując sobie wieści. Hurgot głosów i okrzyków odbijał się od piaskowożółtych ścian, gdy mniejsze jednostki schodziły ku ziemi.
Legion powrócił.