in_way_to_happiness
-Po prostu wyjdź... proszę.
-Ale...
-Nie. - uniosłam dłonie w geście pokazania mu aby zaprzestał. Z trudem przełknęłam ślinę i nerwowo kręcę głową - Nie mogę, nie chcę tego słuchać. - zakrywam dłońmi uszy gorączkowo rozglądając się na boki. Wszędzie tylko nie w jego oczy.
-Proszę cię, wysłuchaj mnie. Nan ja chciałem tylko..
-Nie! Przestań natychmiast i nie proś mnie już o nic więcej. Nigdy.
-Daj mi dokończyć!
-Nie Nate! Wyjdź, proszę cię, zrób to dla mnie... - próbowałam. Tak bardzo starałam się nie płakać. Nie przy nim. Jednak moja zapora pękała wraz z każdą minutą jego toksycznej obecności. Niekontrolowana fala łez popłynęła po mojej twarzy, niczym deszcz z wielkich, ciemnych chmur, czekający na upadek.
Wiedziałam, że nie dam mu szansy na wytłumaczenie, tu nie było co tłumaczyć, lecz w głębi serca pragnęłam, krzyczałam i błagałam by został! Żeby złapał mnie za nadgarstki, spojrzał głęboko w oczy i zapewnił, że to tylko zły sen. Ukoił w bólu i utulił w geście troski. Chciałam by pokazał, że jest tu ze mną i dla mnie, a tym czasem jedyne co widziałam to jego sylwetka znikająca za dużymi, drewnianymi drzwiami. Zrobił to o co go prosiłam...
Nie został...