Pewnego grudniowego dnia, przechodząc jedną z uliczek we wsi Windey można było zobaczyć skuloną w śniegu niewielką istotkę - dziewczynkę ubraną jedynie w koszulkę i cieniutką spódniczkę. Bez kurtki, czapek, rękawiczek...,a nawet skarpet i bucików! Jej brązowe, przeszklone oczy powoli wylewały z siebie łzy. Strach jaki okazywały te niewinne oczęta sam w sobie był wręcz przerażający i wymagał garstki współczucia. Z parą ocząt współgrały jednak brązowawe włosy z rozmachem opadające na ramiona dziewczynki.