-Co ty robisz?- zapytała gdy zapał ją za nadgarstek Podniósł jej dłoń na wysokość swoich oczu. -Masz być posłuszna, rozumiesz? Zamiast tego robisz co ci się żywnie podoba.- zcisnął jej dłoń Oczywiście, bolało. Ale po co okazywać mu słabość. Zamiast tego uśmiechnęła się do niego. -Przypominam ci, że nie jestem tu z własnej woli.- Jeszcze mocniej go ścisnął. Wiedziała, że zaraz pogruchota jej kości, ale ustąpić nie miała zamiaru. -Ale jesteś pod moim dachem. Więc masz się słuchać. W przeciwnym razie cię zabije, rozumiesz?- -No dawaj. I tak moje życie jest beznadziejne. Jeśli teraz mnie nie zabijesz, zrobie to zapewne w najbliższym czasie sama.- Usłyszała głuchy chrupot swoich kości. Puścił jej rękę i spoliczkował ją. Nerwy jej puściły. W mgnieniu oka się zamachnęła i uderzyła go. Był to silniejszy cios niż ostatnim razem, a Bruno poczuł krew w ustach. -Jesteś żałosny.- powiedziała i wyszła Dwie osoby, które się wręcz nienawidzą, ale każda z nich potrzebuje czułości i bliskości drugiej osoby. Chcą być kochane, ale nigdy się do tego nie przyznają.