Siedzę samotnie na dachu swojego domu, paląc Marlboro Goldy. Mama ciągle mi powtarza, że przez papierosy nie będę mogła mieć dzieci, nikt mnie nie zechce i tak dalej. Ale to mnie nie obchodzi. Zaczyna świtać, a to znaczy, że zaraz ojciec wstanie do pracy. Jak mnie nie zobaczy w łóżku to pewnie znowu wpadnie w szał. I będzie kiepsko. Podchodzę do krawędzi dachu i spoglądam w dół. "Trochę wysoko"- myślę. Większa część moich stóp wystaje poza krawędź dachu. Mam chwilę zawahania. Słyszę trzaśniecie drzwi. Szybka decyzja. Teraz albo nigdy. Zamykam oczy i skaczę. --------------- Historia, którą piszę, jest oparta na moich własnych doświadczeniach.All Rights Reserved
1 part