- No chyba nie. - Rzuciłam moim ulubionym tekstem jak usłyszałam wyzwanie dla mej skromnej osoby od tego rudego idioty, zwanego potocznie Ronem.
Książka może zawierać wulgaryzmy!
Spotkała go przypadkiem. Héctor wydawał się częścią tego miasta - pewny siebie, uśmiechnięty, jakby znał wszystkie jego sekrety. Nie potrzebował wiele, by zwrócić na siebie uwagę, ale to, co przyciągnęło dziewczynę, nie było jego nazwisko, o którym mówiła cała Barcelona. Było coś w jego spojrzeniu, jakby za uśmiechem kryło się coś więcej.