Zakochiwałem się w niej. Każdego dnia coraz mocniej. Obserwowałem jak szczęście wchodzi do jej życia i to za moją sprawą. Uczucie nienawiści zaczęło znikać, choć wciąż nie mogłem się pogodzić z tym, że to właśnie Anabell Adams skradła moje serce. W końcu była mym największym wrogiem... I wtedy wszystko legło w gruzach. Nie potrafiłem się powstrzymać, a moja radość przyniosła setki łez, wypływających z jej oczu. Znów jedyne co nas łączyło, to była najczystsza nienawiść, przysłaniająca prawdę.