Nie miałem pojęcia, dlaczego trafiałem tam za każdym razem, gdy moje serce boleśnie domagało się akceptacji jego istnienia. Nie miałem pojęcia, dlaczego codziennie zamawiałem tę cholerną czarną kawę, która paliła mój przełyk. Nie miałem pojęcia, dlaczego wciąż siedziałem przy tym samym białym stoliku i wgapiając się w leżący na nim zniszczony notatnik, starałem się uporządkować rosnący w głowie mętlik. Wiedziałem jedynie, że powodem mojej zguby... byłeś Ty.