Szłam trochę oddalona i zatapiałam się w myślach... nie zdążyłam zareagować kiedy na mojej szyi pojawił się sztylet. -Ez- zarel?!- Wyjąkałam z trudem z siebie. Nie widziałam kto mnie trzyma, niebieski się odwrócił a jego oczy wyglądały jak piłeczki tenisowe. Stałam i brałam głębokie oddechy, serce mi przyspieszyło a krew tak się we mnie zagotowała ze stresu że krople potu zaczęły spływać mi po skroni. -Czego chcesz?- Burknął Ezarel zakładając ręce na tors. -Kryształ... chcę kryształ.- Powiedział niski głos który nadal trzymał ostrze przy moim gardle. -Wiesz co? Nie dam Ci kryształu.- Odpowiedział twardo elf. -A w takim razie pożegnań się z dziewczyną.- Ezarel chwilę myślał, po chwili pstryknął palcami i spojrzał na mnie. -No to cześć Dariel.- Że co?! Powiedział sobie wesoło i odwrócił się na pięcie. Co za tchórz! No nie wierzę! Zdezorientowany napastnik nie wiedział co miał ze mną zrobić.