FF MOŻE ZAWIERAĆ BŁĘDY, GDYŻ BYŁO PISANE DAWNO TEMU. SKOŃCZYŁAM Z PISANIEM I NIE MAM ZAMIARU ROBIĆ POPRAWEK, JEŚLI EWENTUALNE BŁĘDY CI PRZESZKADZAJĄ - NIE CZYTAJ
- Styles. - mruknął Louis zaraz po tym, jak Harry odebrał.
- Tomlinson... - poprawił go młodszy. To tak cholernie bolało. Louis zabronił Harry'emu mówić do siebie po imieniu. [...]
- Tak, to moje nazwisko. - moje też, ale chyba zapomniałeś, przeszło przez myśl Harry'emu, a łzy napłynęły do oczu. Nie teraz, poprosił wodę w jego ślepiach. Nie mógł płakać, gdy rozmawiał z Louisem.
- O-oczywiście... Coś się stało?
- Teoretycznie nie. Idę do klubu... Idziesz ze mną? - rzucił od niechcenia. [...]
- Miałeś z tym skończyć, L... Tomlinson. - powiedział z cierpieniem tak wyczuwalnym w głosie, że Louis na pewno to zauważył. Chociaż może i to od siebie odtrącił. Może już nawet nie pamiętał, jak brunet wygląda.
- Tak, tak. Nie potrzebnie dzwoniłem. Wykruszył mi się skład, ale cóż, idę sam. - mruknął niezadowolony.
- Proszę uważaj na siebie. - wyszeptał, czując rażący ból spowodowany świadomością tego, że Lou znowu to zrobi. Znowu prześpi się z kimś, kto nie był Harry'm, znowu się naćpa. Harry chciał po prostu zasnąć i się obudzić w jakiejś lepszej rzeczywistości. Gdzieś, gdzie byliby szczęśliwi, a ich relacja byłaby zdrowa. Gdzieś, gdzie mogliby być wolni.
- Cokolwiek, Styles. - Tomlinson... poprawił znowu w myślach. Nie wiedział, kiedy Louis wyparł z głowy ich własny ślub. Fakt, że Harry zmienił nazwisko.
Lub
Gdzie Louis zgubił siebie, zatracając się w sławie i używkach, a Harry chce to wszystko naprawić. Chce odzyskać swoją miłość.