Jak możesz wiedzieć cokolwiek o sobie, jeśli nigdy nie brałeś udziału w walce?
Czego uczą nas sporty walki? Poza techniką zadawania i unikania ciosów, uczą nas bardzo dużo i jest to - na szczęście - wiedza nieprzekazywalna werbalnie. Pozwalają nam poznać samych siebie, ale tak zupełnie na serio i bez oszukiwania. Pozwalają doświadczyć tego jedynego, niepowtarzalnego momentu, kiedy staje się samotnie twarzą w twarz z czymś nieuchronnym i niepodjęcie natychmiastowego działania, błąd lub zwykły przypadek powodują wstrząs, który literalnie chwieje nam światem, ponieważ to my jesteśmy tym oto jedynym i właściwym sobie podmiotem świata doświadczającym. A właśnie spada kolejny cios, który dochodzi do celu.
Uczą pokory, opanowania i wierności sobie. Dają pewność, która nie jest związana z przekonaniem o swoich umiejętnościach, ponieważ każdy, kto zajmuje się tym trochę dłużej, wie, jak złudne jest to poczucie i jak nieprawdziwe. Dają pewność, która wynika z doświadczenia klęski, doświadczenia triumfu, doświadczenia tego, co nieuchronne. Dają pewność, która wynika z bólu.
Ból. A jednak zadajemy go innym. Życie stwarza wiele momentów, które prowadzą do cierpienia. W swojej społecznej naturze człowiek jest ukierunkowany na systemowe okrucieństwo. Chcemy za wszelką cenę uniknąć bólu, ale jesteśmy jego przyczyną. Nie potrafimy go doświadczać i wytworzyliśmy cały system, który ma go zasłonić lub zlikwidować, ale go zadajemy. Ból. Takie słowo.
Jeśli jednak walczysz, jeśli wychodzisz w to miejsce, gdzie będzie toczyć się bitwa, nie jesteś obojętny. Obojętność w obliczu walki to droga donikąd. Ludzie różnie sobie to układają, niektórzy słabo lub w ogóle, inni słuchając rad swoich mistrzów, trenerów lub szarlatanów, jeszcze inni studiując rzeczy, które mają znaczenie, bo historie przez nas doświadczane nie są nowe i ktoś wcześniej już się z nimi zapewne