Dorośli nie rozumieli... Bo nie wierzyli, nie wierzyli tak bardzo jak dzieci. Ale dzieci nie wierzyły, tak mocno jak wierzyła Wendy... Miał oczy podkrążone od mroku jaki w nim siedział. Z każdą chwilą był coraz mądrzejszy i sprytniejszy. Był tylko chłopcem wiecznie młodym. Piszczałka znów roznosiła tą melodie, a z domów znów zaczęli znikać chłopcy... Piotruś Pan zbierał swoją załogę, buntowników. Strach - był istnieniem rozumnym, pożądającym ludzkiego bólu i cierpienia, był najgorszą twarzą Piotrusia Pana. Chciał nieść męki, to właśnie on napędzał Nibylandie, w nowe koszmarne miejsca, wyspa rosła, a z sercem Wendy, mógłby zapewnić sobie ucztę zmieniając w piekło też inne światy.