Wszystko się zmieniło po śmierci tego człowieka. Ucieczka była jedynym wyjściem. Żałował? Nie. - Niespodziewałem się, że to będziesz akurat ty. - Ja też nie, ale nie chciałem żeby musiał przechodzić przez to cierpienie - szepnął. - Ta dobroć kiedyś stanie się przyczyną twojej śmierci. - Po tych słowach jego bezwładne ciało osunęło się na ziemie. - Jestem tego świadom. - I już go nie było. Zwaliłem trochę i przez pierwszych kilka rozdziałów nie jest zbyt interesująco. Polecam prolog i możecie trochę przewinąć, konkretna akcja zaczyna się dopiero przy Zabuzie.