Zatopieni w kłębach dymu cygar i pochyleni nad szklankami z ciemnego szkła, oglądaliśmy przez rozbitą szybę ulicznych przechodniów. Oboje odczuwaliśmy w sercach wiosnę, choć za oknem nie było można jej dostrzec. Zazwyczaj niebieskie niebo, dziś pokryte było srebrzystymi chmurami, które przepuszczały nieliczne promyki słońca. Trwaliśmy w ciszy dłuższą chwile. Nie wiem jak długo. Dwie minuty, dziesięć? A może godzinę? Przez chwile zatraciliśmy się w czasie. Czuliśmy się komfortowo. Tak jakby nasze dusze stanowiły jedność. Nie czuliśmy potrzeby odzywania się do siebie, lecz Alan postanowił przerwać cisze między nami. -za wszystkim zawsze stoi kobieta-powiedział jakby do siebie- zauważyłaś?-spytał pewnie przenosząc wzrok na mnieAll Rights Reserved
1 part