Lydia, osiemnastolatka, której pomimo młodego wieku życie zdążyło dać wystarczająco w kość. Sili się na udawanie przed ludźmi niezniszczalnej, ale to wszystko maska. W rzeczywistości zawisła w próżni pomiędzy "nie chcę żyć" i "nie chcę umierać".
Justin, znany muzyk, spełniony życiowo, ale tylko pozornie, bo w środku jest martwy, gnije z dnia na dzień coraz bardziej. Zmęczony dotychczasowym życiem pragnie katharsis dzięki, któremu z powrotem nauczyłby się jak to jest żyć. Licząc, że przypomnienie sobie zwyczajnego życia mu w tym pomoże, tworzy swoje alter ego i zapisuje się do szkoły.
Zbieg okoliczności sprawia, że się spotykają. Czy zauważą jak wiele ich łączy? I czy obydwojgu uda się wygrać wewnętrzną walkę z własnymi demonami?
P.S. : Proszę nie zniechęcajcie się taką głupotą jak niechęć bądź po prostu nielubienie Justina i nie skreślajcie przez to mojego fanfiction jeszcze przed przeczytaniem pierwszego rozdziału. Jeśli przeszkadza Wam jego "twarz" to wyobraźcie sobie na jego miejscu ulubionego aktora/muzyka bądź kogokolwiek innego, dzięki!
Harry zostaje porwany i otruty przez Lorda Voldemorta. Jedynym ratunkiem jest zdjęcie zaklęcia adopcyjnego, które ujawnia, że jest synem Severusa Snapa i Anny Black, młodszej siostry Syriusza. Jak poradzi sobie z nową rzeczywistością? Czy uda mu się odzyskać przyjaciół jako syn Snape? A może nie będzie miał czasu na roztrząsanie dawnego życia, bo skutki wypitej trucizny wywrócą jego życie jeszcze bardziej, niż fakt posiadania ojca? Co zrobi, gdy jego nowe życie stanie się jeszcze trudniejsze niż życie jako Harry Potter? Sprawy się jeszcze bardziej pokomplikują, gdy dobro okaże się nie do końca takie dobre.