Majowy park lśnił w porannych promieniach słonecznych. Usiadłam na drewnianej ławce koło jeziora i zaczęłam przyglądać się pączkom kwiatów na drzewie. Dopiero rozkwitały, kiedy urosną będą piękne, a słodki zapach kwiatów będzie czuć z kilometra. Przypomniałam sobie, że muszę już wracać. Rodzice pewnie się już denerwują. Ruszyłam w kierunku mojego domu. Kochałam takie poranne spacery, nie ma za dużo ludzi, a park wygląda jeszcze piękniej. Zaczęłam rozmyślać o moim przyszłym wyjeździe do Włoch. Byłam tak pochłonięta rozmyśleniami, że nawet nie zauważyłam, że ktoś mnie śledzi.. Mówiąc ktoś, miałam na myśli ich. Kiedy to zrozumiałam przyspieszyłam tępo, bałam się. Usłyszałam za sobą ich szydercze śmiechy już wiedziałam, że się to ''spotkanie" źle skończy. Dom jest blisko, może uda mi się uciec, pomyślałam. Już chciałam póścić się biegiem, kiedy poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Przestraszona nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Byłam tak przerażona... -Co już Ci język odebrano, nie przywitasz się z nami - zaśmiał się jeden z nich. - Błagam.. zostawcie mnie... - powiedziałam przestraszona. Jezu, ten koszmar nie może się znowu powtórzyć. Wyrywałam się, ale to nic nie dawało - byli za silni. Nagle poczułam przeszywający ból mojej czaszki. Dostałam czymś twardym w głowę. Już nic nie czułam, zemdlałam. Reszty wydarzeń nie pamiętam - na szczęście i niestety. ---------------------------------- Hejka!!! Oto prolog mojej pierwszej książki, dlatego również przepraszam za wszystkie błędy. Jak jakiś znajdziecie napiszcie w komentarzu, jaki, a poprawię. Mam nadzieję, że książka was zainteresuje i zaciekawi. Do kolejnego rozdziału, który pojawi się najprawdopodobniej już dzisiaj lub jutro. Do zobaczenia!!!All Rights Reserved
1 part