„Patrzyłaś przed siebie nieobecnym spojrzeniem. Nie sądziłaś, że przyjdzie ci zakończyć żywot otoczona płomieniami pożerającymi coraz większe połacie terenu. Z początku czułaś frustrację nękającą twoją dumę, w końcu nie mogłaś zrobić nic by przeżyć. Mijały sekundy, minuty, a ty powoli godziłaś się z okrutnym losem jaki cię czekał. Podkuliłaś kolana, przycisnęłaś je do piersi po czym szczelnie objęłaś ramionami. Żar muskający cię po policzkach nasilał się, czułaś jakbyś zaraz miała się rozpuścić. Zerknęłaś w stronę towarzysza niedoli. Oboje siedzieliście na dachu jednego z wieżowców odcięci od jakiejkolwiek drogi ucieczki. Pozostało wam jedynie cieszyć się ostatnimi chwilami życia i czekać na śmierć, która powoli rozpościerała nad wami swe szpony.
- Guren?
Ciemnowłosy spojrzał na ciebie ze smutkiem. W jego oczach odbijały się budowle płonące za twoimi plecami.
- Nie wiem co będzie gdy już umrzemy, ale mógłbyś mi coś obiecać?
Skinął głową potwierdzająco.
- Gdziekolwiek trafisz, do piekła lub innego miejsca, nie zapominaj o mnie.
Oparłaś głowę o ramię fioletowookiego. Czułaś pod policzkiem szorstki materiał munduru.
Przypomniałaś sobie przez co wspólnie przeszliście. Pierwsze spotkanie, zakład,wspólny taniec, przesiadywanie w deszczu, misja w Shinjuku, poznanie prawdy przez Gurena...
Pomyślałaś, że szkoda ci waszych żyć. Przed wami było tyle pięknych jak i tych gorszych chwil, które chciałaś spędzić akurat z nim. Uświadomiłaś sobie również, że ten ostatni moment zostanie przez ciebie zapamiętany jako smutne, a zarazem jedno z najpiękniejszych wspomnień, ponieważ nawet przed śmiercią osoba, którą kochałaś wciąż była przy tobie..."
- Fanfiction na podstawie mangi „Seraph of the End"
- Akcja fanfiction ma miejsce około trzy lata po wybuchu apokalipsy
Wszelkie błędy proszę zgłaszać
Miłego czytania
"-A więc zwiałeś?- rzucił milioner, posyłając chłopcu oskarżycielskie spojrzenie, którego ten nie mógł zobaczyć. Peter znów wzruszył ramionami, zaciskając usta- jesteś tu sam?- spytał Tony. Uznał milczenie młodszego za odpowiedź twierdzącą- a to? To twoje?- wskazał na laptop. Brunet kiwnął niepewnie głową. Czarnowłosy przez chwilę wpatrywał się w chłopca w oniemieniu. Laptop należał do niego. Laptop, z którego ktoś obrabował banki z kilkudziesięciu tysięcy dolarów, włamał się do bazy Tarczy i napisał obraźliwe maile do dyrektora największej organizacji antyprzestępczej na świecie, należał do czternastoletniego chłopca.
-Ukradłeś go- oznajmił bezceremonialnie milioner.
-Nie!- warknął natychmiast Peter. Tony zaśmiał się cynicznie, kręcąc głową.
-Pakuj się- rozkazał, odsuwając się od rzeczy chłopca.
-Niby dlaczego?- rzucił chłopiec, splatając ręce na klatce piersiowej. Tony wypuścił głośno powietrze.
-Pakuj się, albo to wszystko tu zostaje. Bo ty na pewno nie możesz tu zostać. I nie dyskutuj- powiedział, gdy zobaczył, jak młodszy otwiera usta- oboje wiemy, że nie masz ze mną szans."