Zastanawialiście się kiedyś, jak to jest, kiedy świat wali się na głowę ? Trochę patetyczne stwierdzenie, ale nie potrafię lepiej tego nazwać. Kiedy nie jesteście nawet pewni tego, czy właściwie jeszcze żyjecie. Kiedy każdy mięsień, każdy najmniejszy milimetr waszego ciała chciałby poddać się, bo ból jest po prostu zbyt nieznośny. Kiedy cios prosto w serce wydaje się idyllą w obliczu tego, co czeka w prawdziwej, gorzkiej rzeczywistości.Wyobraźcie to sobie - macie poukładane całe życie u boku kogoś wyjątkowego, komu przysięgaliście oddanie, wierność. Znacie tę osobę, czujecie z nią więź, jesteście gotowi oddać życie za choćby cień uśmiechu na jej twarzy. Jasne, brzmi to trochę banalnie ale hej, kogo to obchodzi - przecież to wasze szczęście. Zdradzę wam jednak sekret - los to kawał ironicznej zołzy z potencjałem psychopatki. Nawet największe i pozornie stabilne szczęście może wam odebrać w każdym momencie. Z uwagi na swą reputację najczęściej robi to w najmniej oczekiwanym momencie - bycie jędzom zobowiązuje. Co boli najbardziej ? Cóż, im wyższy budynek tym dłuższa wizyta na oddziale chirurgii. Albo w kostnicy. Ja natomiast byłam na szczycie Empire State Building. Co najmniej. I we własnej głupocie nie zdążyłam przewidzieć upadku.
1 part