Każdy zna chyba brzdęk pieniędzy wrzucanych do pojemników ulicznych grajków, tancerzy, magików, czy innych dziwadeł, ale czy kiedykolwiek cieszyliście się z tego dźwięku? Napawaliście się każdą taką chwilą najdłużej, jak było to możliwe... odpowiedź jest prosta. Nie.
Wychowałam się na ulicy, oczywiście nie dosłowanie, mam dom w nim młodszą siostrę i trzy kuzynki, oraz ich matkę, a kiedy moja wyjeżdża czuje się, jak Kopciuszek, cały czas jedno i to samo „ej! Tu jest plamka!" Czasem w tym sklepie czuje się jak obcy, ale bez tego nie poznałabym tych cudownych ludzi co teraz, nie odważyłabym się sprzeciwić temu, który uważał mnie za zwykły przedmiot, a ludzie dalej, by się śmiali, że nie wymawiam czasem pierwszych liter imion, śmialiby się, że jestem zwykłym ulicznym grajkiem, ale jednak czasem nie wyróżnianie się z tłumu sprawia, że marzenia się spełniają. Jestem Worded. Moje imię? Poznasz je, ale to dopiero w historii.
_____________________________________________________________________________
- Po co tutaj w ogóle przyjechałaś? - zapytał w końcu
Uśmiechnęłam się i zatrzymałam, a tłum ludzi mijał mnie obojętnie.
- nie przyjechałam tu z własnej woli - szepnęłam, ale wiedziałam, że mnie słyszy - a jeśli już chcesz wiedzieć po co tu jestem - wskazałam na hol nas otaczający i w końcu spojrzałam w jego brązowe oczy - przyszłam spełnić marzenia, a to, że ty już wszystkie spełniłeś i nie masz innych to już nie jest moja wina Ax
Chłopak skrzywił się i prychnął, podszedł do mnie, przyjrzał mi się dokładnie, po czym zniesmaczył się jeszcze bardziej.
- jesteś tak samo głupia jak każdy kto tu przychodzi - warknął i odszedł w głąb budynku znikając w tłumie pracujących ludzi przy okazji.
- głupia? Tak samo jak ty - odwróciłam się znowu w stronę recepcji - ty też tu przyszedłeś Withe, nas oboje wychowała ulica...