Stałam na dachu jednego z wyższych budynków w Central City. Wiał dosyć silny wiatr, lecz miałam to gdzieś. Moje życie jest do bani. Podczas wybuchu akceleratora ponad rok temu zginęli moi rodzice. No cóż, nie byli to moi prawdziwi rodzice, tylko adopcyjni. Nie ukrywali przede mną tego faktu, za co byłam im wdzięczna. Tylko dla nich byłam miła. Pamiętam dokładnie ten dzień, kiedy mi ich odebrano. Wracałam do domu po krótkim spacerze. Zauważyłam dym, więc zaczęłam szybko biec. Przed moim domem stała straż pożarna. Wszystko stało w płomieniach. Chciałam wbiec do środka, poszukać rodziców, ale zatrzymała mnie ręka jednego ze strażaków. Próbowałam się wyrywać, ale to na nic się nie zdało. Zrozpaczona upadłam na kolana. Łzy przysłoniły mi widok na wszystko. Wstrząsnęły mną dreszcze .Niedługo potem przyjechała policja. Pożar już ugaszono, a z moich rodziców został tylko popiół. Chcieli mnie wziąć na komisariat, aby później zawieźć mnie z powrotem do domu dziecka. Gdy tylko to usłyszałam wstałam szybko na nogi i zaczęłam uciekać. Nie udało im się mnie złapać. Byłam za szybka.
Od tego czasu mieszkam na ulicy. Nie mam domu, ale i tak go nie potrzebuję. Daję sobie jakoś radę. Mam pieniądze, co tydzień śpiewam w klubie, za co całkiem nieźle mi płacą. Śpię w starym, opuszczonym budynku. Nikt tam nigdy nie wchodzi, lepiej dla mnie. Westchnęłam cicho i postanowiłam wracać, zrobiło się już całkowicie ciemno. Czemu moje życie jest takie straszne? Mam dopiero 16 lat, a zostałam bez nikogo na świecie. Za jakie grzechy?
BOOK #3
He's like a storm-unpredictable and dangerous.
I knew he was a sick bastard when he smiled after I hit him the first time.
Annoying and obsessive, that's what he is.
I sensed it early on, but I didn't realize just how deep it ran until his obsession latched onto me.
Until I became the center of his world. Until he started flashing that smug, crooked smile my way.
But we can't... we're not supposed to be together.
We're polar opposites-existing in the same world, but never meant to collide.
Yet, he's ready to tear down everything for me.
But it's not that simple. My brothers are monsters. They'll kill him.
And still, he doesn't care.
----
Glasses perched on his nose, calm and collected.
Exactly my type.
I knew he was meant to be mine the moment our eyes locked, that intense gaze pulling me in.
And I'll have him, no matter what it takes-by any means necessary, even if it costs me everything. I want to hold him in my arms, kiss him until neither of us can breathe.
But why is it so hard? Why does the world push back so fiercely when it comes to him and me?
I want him. And I will have him.