Poświęcę tę rubryczkę nie do marnego zachęcenia do przeczytania, bo i tak zniknie to w gąszczu kolejnych fanficków z nieziemskim seksem wszelakich postaci we wszelakich pozycjach w motywie przewodnim, a wykorzystam na małe powiedzenie czegoś od siebie w stronę osoby, dla której ten tekst powstał, więc mam nadzieję, że to Gnoju przeczytasz.
Jako że już po północy, to bezkarnie mogę Ci złożyć życzenia. Po pierwsze, oklepane - miejmy to za sobą - wszystkiego najlepszego! A teraz wracam do bycia mną, coby Cię trochę (hehehehe) pozawstydzać, nie ma tak łatwo, nawet w ten dzień!
Wspomnę o tym, że przede wszystkim dziękuję za to, że jesteś i jaki jesteś. Za to, że znosisz mnie w każdy mój humor, znosisz moje wahania emocji, kiedy sam nie wiem, o co mi chodzi i nieudolnie próbuję się tłumaczyć. Dziękuję, że codziennie zapewniasz mnie na nowo o tym, że zawsze będziesz i że nie muszę się bać, że nie muszę uciekać. Dziękuję, że każdego dnia dajesz mi powody do szczęścia, że pozwalasz mi się otwierać, że pozwalasz mi zaufać i nie żałować tej decyzji. Dziękuję Ci za poświęcony czas, za wieczne użyczanie ramion i podkradania Ci jeszcze wielu innych rzeczy. Choć teoretycznie nie możemy pochwalić się zniewalającym stażem, to myślę, że on przestaje się liczyć w momencie, kiedy wiadomo, że trafiło się na swoją bratnią duszę, bo bez wątpienia, dla mnie nią jesteś. I dziękuję za Twoje poczucie humoru, przez które nieraz szczekam ze śmiechu. Dziękuję za każdy dzień, który mogę ponownie z Tobą spędzić, bo to zdecydowanie najlepszy powód, żeby zewlec tyłek z ciepłego łóżka, szukając routera, żeby tylko odczytać wiadomości od Ciebie. Cieszę się, że jesteś i cieszę się jeszcze bardziej na myśl, że potrwa to jeszcze długo.
"I'm with you 'till the end of the line, pal".
P.S. Za rok postaram się bardziej, bo ktoś nie poczuł się w obowiązku poinformowania mnie