Macie czasem ochotę zniknąć? Bez żadnych tłumaczeń pewnego dnia wyjść z domu i już nigdy do niego nie wrócić? Wymazać się z pamięci wszystkich znanych wam osób i sprawić, że żyliby dalej nie mając świadomości, że kiedykolwiek istnieliście? Że jakakolwiek Alicja Motyl kiedykolwiek chodziła wśród nich i zajmowała trzecią ławkę od ściany, a czasem nawet zamieniła z nimi słowo? Jasne, można zmienić otoczenie, szkołę, czy nawet się przeprowadzić, ale to nie to samo. Bo to nie otoczenie jest problemem. Ja nim jestem. Czy ktokolwiek zauważy, gdy, jak ten dym z Marlboro, nagle rozpłynę się w powietrzu? Czy ktokolwiek zatęskni, jeśli nie wrócę?