"Posprzątałeś stół?" Harry spytał Louisa, kiedy Rose przestała mówić, teraz zajęta tym, żeby się przekonać czy mogła dosięgnąć i dotknąć włosów Harry'ego z miejsca, gdzie siedziała. Gdy Louis przytaknął, Harry zmarszczył brwi. "Nie musiałeś tego robić. Ty jesteś tutaj moim gościem, poradziłbym sobie z tym później." Louis tylko z łatwością się uśmiechnął, poprawiając Rose na swoich kolanach, by mogła być lepiej zwrócona twarzą w stronę Harry'ego. Zdołała pociągnąć go za kosmyk falowanych włosów i wydała z siebie okrzyk zwycięstwa, na co Louis i Harry uśmiechnęli się. "Nie mam nic przeciwko." Louis wymamrotał do Harry'ego, chociaż patrzył się na Rose. "Ta tutaj wydawała się bardzo podekscytowana, by z tobą porozmawiać." I okej. Harry nie mógł nic poradzić, tylko pomyślał jak tak nagle to wszystko było takie rodzinne. [harry jest fotografem, który próbuje odnaleźć swoje miejsce. louis jest samotnym ojcem z uśmiechem, który jest jak dom.] Oryginał: https://archiveofourown.org/works/5439464 Okładkę wykonała @Darrrow