Dziewczyna śni i wie o tym. Śni i w jej bezdennej krainie absurdu, pojawia się On, po tym, gdy Go wzywa. A wzywa Go ów słowami:
"Brakuje mi Ciebie."
- Już nie musi, jestem tu. - Słyszy w odpowiedzi, to, na co czekała. Po ciele kobiety, przebiegają jednak dreszcze. Czuje ten dawny chłód, bijący tylko od Niego, a jednocześnie gorąc, jakiego nie zaznała nigdy wcześniej, przed Nim i po Nim.
- Kłamstwo sprawiło, że tutaj jesteś. - Odpiera mrukliwie, starając się nie pokazać łez, zbierających się w kącikach jej dużych, błyszczących oczu, od tak wielkiej ilości czasu. Odpycha Go, mimo że tak straszliwie pragnie dotknąć. Spogląda na jego twarz owianą mrokiem, tajemnicą, po czym mruga kilkakrotnie. - Okłam mnie ten ostatni raz i odejdź. Nie pozwól mi chociażby prosić o Twoje przyjście.
- Nie kocham cię. - Szepcze w jej usta, przymykając powieki.
- Miałeś kłamać. - Mówi drżącym głosem. Ręce starają się dotknąć jego zarazem tak odległych, a tak bliskich, nieprawdziwych, sennych polików.
- Kłamałem.