~♡Taki sam jak prolog♡~ Zerwałam się z łóżka, spadając z niego. Ten okropny dźwięk, głos, który znów mnie nawiedzał, nie dawał spać. Spojrzałam na mój nadgarstek, nawet w mroku widać było czarny znak oka, którego tak nienawidziłam. Piekł, bolał... Wzięłam w drugą dłoń moje włosy, z pięknych blond zrobiły się czarne jak smoła. Nagle znów ten głos, ból na nadgarstu się wzmógł, nie wytrzymałam, krzyknęłam... Tego się obawiałam, wtem wszystko zaczęło rozmazywać, czułam ucisk w głowie, a znak zapłonął. Z moich oczu zaczęły cieknąć łzy, które przyprawiały mnie o cierpienie, zostawiając krwiste ślady na policzkach. - Victoria! - do pokoju wbiegła moja mama. Podbiegła do mnie i przy mnie ukucnęła. Nie chciałam tego... Chciała mi pomóc, otrzeć zabójcze łzy. - Nie! - krzyknęłam, wyciągając dłoń, aby kobieta się do mnie nie dostała. Jednak dała radę, swoim kciukiem otarła mój mokry policzek. Gwałtownie się cofnęła i zabrała rękę. Widziałam jak cierpi, ja odczułam ból w sercu, to ukłucie, ta pustka, wyrzuty sumienia, że sprawiam komuś taką krzywdę. Znów chciałam zapłakać, krzyknąć, ale nie chciałam ponownie sprowadzać na siebie zguby ani na mamę. - Nie dotykaj mnie - wydusiłam w końcu, gdy wszystko się uspokoiło. - Nikt nie może tego robić, gdy krzyknę, gdy mam znak na ręku... - Może... Może cię nawet uspokoić, ale nie ma go tu - wyznała, patrząc prosto w me śmiertelne oczy.All Rights Reserved
1 part