- Proszę... - z oddali słychać było ciche błagania zdezerterowanej pani admirał. Kylo Ren miał po uszy tych wiecznych próśb, których nie mógł spełnić. Każde takie szepty przypominały mu rozmowy z Rey za pomocą więzi mocy - kierowanych niegdyś przez Snoka. ....... Trenowała w zacisznej kajucie nieopodal głównej sali. Kiedy podnosiła swój kij obronny - przechodził ją spazm bólu, lecz nie fizycznego, a psychicznego. Liczne i spektakularne walki, a czasem tylko potyczki z Kylo Renem mocno odbiły się na jej psychice. Oparta o śnieżnobiałą ścianę próbowala uspokoić oddech, ale jej myśli pozostawały nieujażmione. Wędrowały od Leii po niszczyciela. Przed oczami śmigały jej neonowe ślady po mieczach pozostawione w powietrzu, a w uszach dudniły kroki ciężkich buciorów czarnego rycerza. Jest to moje drugie reylo, dlatego pisane będzie z narratorem wszechwiedzącym. Okładka - @niebieskiecukierkiii