Moja własna adaptacja powieści André Acimana "Tamte dni, tamte noce" nierozerwalnie związanej z filmem o tym samym tytule, ale z małym bonusem w postaci dwóch znamiennych postaci z Fantastycznych Zwierząt. Każdy, kto znalazł tę pracę, pewnie wie o kogo chodzi.
"W tamtym momencie byliśmy tylko my; my, srebrny księżyc, rozsypane na niebie gwiazdy i rozlana dookoła nas nieprzenikniona ciemność letniej nocy, pogrążona w kojącej ciszy przerywanej odgłosem cykad. Mógłbym przysiąc, że było idealnie, perfekcyjnie. Tak niedaleko było tej chwili do wszystkich momentów, które mogłem przeżywać tylko w snach; zwłaszcza z jego dłonią przykrywającą moją własną. Mogłem powiedzieć, że byłem szczęśliwy. Nigdy wcześniej nie czułem się w taki sposób; jakby wszystkie trybiki w końcu zaskoczyły, nie pozostawiając żadnych zbędnych zmartwień i wątpliwości."
W brutalnym świecie gry, gdzie każdy jest tylko numerem, 456 i 001 odkrywają, że nawet wśród chaosu i śmierci mogą narodzić się więzi, które zmieniają wszystko. Czy w miejscu, gdzie zaufanie jest luksusem, a każdy krok może być ostatnim, znajdzie się miejsce na coś więcej niż przetrwanie?
‼️ pamiętajcie.. to fanfik. Nie bierzcie wszystkiego na poważnie. I przede wszystkim nie porównujcie tego do dokładnych wydarzeń i postaci z serialu. Imiona także mogą sie nie pokrywać z rzeczywistymi
for fun... zapraszam!!‼️