„- Sam w sobie wszystkim i końcem wszystkiego - szepnął, unosząc swój pusty wzrok na trumnę. Jednak od razu tego pożałował i ponownie wbił go w ziemię. - Makbet? - zapytałem retorycznie. - Wszak aniołowie jaśnieć nie przestają,/Choć najjaśniejszy z nich upadł. - Zamiast uczucia takiej okropności/Lepiej byłoby utracić poczucie/Samego siebie. - Chodźmy świat okpić poczciwie i szczerze,/Kłamstw skrytych w sercu twarz kłamliwa strzeże."