- Wydaje mi się, że w nocy się śpi, a nie podziwia gwiazdy, Hayboeck. Powoli odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął niemrawo. Nie minęła sekunda, a pociągnął mnie w swoją stronę, przyciskając lekko do barierki. Uniosłam głowę, patrząc na niego z niezrozumieniem. Michael Hayboeck zdecydowanie był bipolarnym człowiekiem. - Wiesz... Niezbyt wychodzi mi spanie, więc jeśli gwiazdy są codziennie na niebie, a ja czasami czuję się cholernie samotny, to noc tutaj jest bardzo przyjemna. - Michael, jesteś pijany, czy znowu robisz sobie głupie żarty?- westchnęłam, ale skoczek spojrzał na mnie poważnie.- Nie możesz poszukać sobie lepszego zajęcia? Zrobił kilka kroków w tył, stając w nieoświetlonym miejscu. Oprócz zarysu wysokiej sylwetki, widziałam tylko światło odbijające się w jego oczach. Po chwili zamknął je, jakby chciał zatrzymać to wszystko w ciemności. - Nie... Ponieważ szukając światła wśród ludzi, odnalazłem je tylko w gwiazdach.