To był ulewny wieczór. Światło latarni odbijało się w mokrych chodnikach tworząc potoki tęczy wpływające do kanalizacji. Ludzie pośpiesznie chowali się do różnych sklepów oraz stacji metra byle by tylko nie zmoknąć. Pod szarą ścianą rosyjskiego sushi stał chłopak w bluzie obszytej czarnym futerkiem i uparcie przeglądał Internet w telefonie ze znudzoną miną. Kolejne zaginięcia w Deisetsu. Jedne zwłoki zostały odnalezione w makabrycznym stanie. Uśmiechnął się pod nosem na dźwięk kroków i schował telefon do kieszeni płynnym ruchem. -Nie sądziłem, że naprawdę przyjdziesz.-Powiedział wyjątkowo poważnym i pozbawionym zwyczajowego rozbawienia głosem.