Bardziej niż cokolwiek innego bolała mnie niesprawiedliwość, bezsporna niesprawiedliwość faktu, że można kochać kogoś, kto mógł odwzajemnić twoją miłość, ale już nie może, bo jest po prostu martwy, i kiedy to sobie uświadomiłam, pochyliłam się, i zaczęłam płakać i jęczeć, czując nie tyle smutek, ile właśnie ból.. Bolało, i to nie w sensie przenośnym. Bolało jak by ktoś mnie bił..