„To ostatnie zamówienie, które miałem dostarczyć. Potem mogłem wracać bezpośrednio do domu, klientka zawsze płaciła z góry za cały miesiąc. Co tydzień to samo, ta sama późna godzina, to samo miejsce, ta sama kobieta i ten sam dostawca. Ja. Chłodny wiatr typowy dla lipcowych wieczorów wywołał u mnie nieprzyjemny dreszcz, kiedy wysiadłem z auta. (...) usłyszałem trzask gałęzi za mną. Obróciłem się szybko w tamtą stronę i z bijącym mocno sercem spojrzałem w ciemność. "