Zawsze żądałam od siebie więcej. -Powiecie- Dobrze!!! -O jaka ambitna! heh nic bardziej mylnego mój drogi. Tocząc tą walke między sobą zawsze przegrywam...chce więcej lecz w kluczowym momencie zawsze odpuszczam, czyli to tak jakbym nic od siebie nieoczekiwała, ale jeszcze gorzej. Za karzdym razem gdy patrze w lustro czuje niekontrolowane obrzydzenie do tej istoty. -Bo to przecierz nie moge być ja? Taka słaba tłusta świnia obsypana hojnie przez matke nature czerwonymi krostkami na zbyt bardzo odstających policzkach. Patrząc na nią w lustrze komentuje; -No...nie powiem na bluzka jest nawet niezła!....i szeptem- nawet nie widać tej trzeciej fałdki. śmieje się ale przez łzy...bo w głębi duszy wiem, że to prawda. Ale co jak chce to zmienić! Dać do głosu mocniej niż wcześniej dać moją wewnętrzną perfekcjonistke, tak to ten cichy głosik, który ubolewa nademną najmocniej.