- Przepraszam, przepraszam Cię. - Szeptał do odbicia w lustrze trzymając na jego chłodnej tafli swoją dłoń. Coraz mniej wytrzymywał w sytuacji, w jaką się wplątał. Dokładniej mówiąc, był w niej już od dziecka, i nie potrafił się wygrzebać z tego bagna. Każdy, nawet najbliższa rodzina patrzyli na niego jeśli nie z góry, to z politowaniem. Każdy, rówieśnicy z którymi chodził do jednej klasy, nikt absolutnie w niego nie wierzył, każdy kpił i pogłębiał tylko jego niską samoocenę.
Gdy jednak dostał swoją szansę, i osiągnął promocję do wymarzonej szkoły to tam zdobył przyjaciół, którzy mu zaufali. Myśląc że wszystko się zmieniło i nareszcie poznał ludzi którzy będą stali z nim ramię w ramię, walcząc z najgorszym złem poznał prawdę.... W chwili słabości odwrócili się do niego plecami pozostawiając go samego z bagażem niepowodzeń.