Dzień taki jak zwykle, słoneczny, spokojny, rutynowy. Ani trochę nie zapowiadał początku większej historii.
Bo przecież ludzie mijają się na ulicach cały czas.
Opowieść o zbuntowanym nastolatku i chłopaku, który spytał go o godzinę. Obaj z nich, bardziej lub mniej specyficzni tak naprawdę nie wiedzą po co się spotkali. Dlaczego wpadli akurat na siebie, a przede wszystkim dlaczego od tak, po tym jednym pytaniu o sobie nie zapomnieli.
*Krótkie opowiadanie tak tylko inspirowane Tęczowym Challengem Dziabary, bo łamię tu wszystkie zasady od ilości słów, przez datę do samych kolorów.*
Uwagi:
Paring: Victuuri
Gatunek: fluff
Data rozpoczęcia: 9 lipiec 2018
Data zakończenia: 15 lipiec 2018
Pierwsza wersja Śmierci Motyla z 2018 roku. Aktualnie pisany jest remake.
W 2045 roku spokój zwykłych szarych ludzi został zakłócony. Nieznana dotąd choroba przez lata rozprzestrzeniała się po świecie, nie dając żadnych objawów, a wystarczył jedynie kontakt wzrokowy. Gdy ludzie zaczęli dostrzegać dziwną zamianę koloru oczu, myśleli, że to tylko przemęczenie. Jednak zarażona dziewiętnastoletnia Lily i wielu innych musieli zmierzyć się z czymś gorszym od sekundowego zarażenia - z bólem przemiany w potwora.
Pamiętaj! Jeśli historia Ci się spodobała, zostaw po sobie jakiś znak :D gwiazdki i komentarze są mile widziane.
A może masz dla mnie jakieś rady? Przyjmę każdą uwagę na klatę!
Ostrzeżenie ⚠
Opowiadanie zawiera przekleństwa i brutalne, odrażające sceny. Nie dla ludzi o słabych nerwach i doskonałej wyobraźni, mogącej sobie wszystko ładnie wyobrazić XDD
Druga część już na profilu
https://www.wattpad.com/story/234303795-%C5%9Bmier%C4%87-motyla-2