Nie chciała być gryfonką, bo owiewała ich sława.
Nie chciała być krukonką, bo nie umiałaby normalnie wejść do pokoju wspólnego.
Nie chciała być ślizgonką, bo nigdy nie zamierzała być jak jej rodzina.
Puchonką jednak mogłaby być. Od dziecka szanowala wielu sławnych czarodziejów, którzy dokonali cudownych czynów. Zawsze chciała iść ich śladem, by stanąć na dobrej dordze w życiu. Do szczęścia nie potrzebowała odwagi, kreatywności, niezwykłej mądrości, przebiegłości, czy chociażby sprytu. Chciała dostać szansę, i czuła, że tylko w hufflepuffie takową jej dadzą.
Hufflepuff, tak jak każdy inny dom, miał swoje pozory. Jeden z największych, to ta wymagana tak naprawdę przez innych "sympatyczność", jednakże w tym jakże cudownym Domu Borsuka nie jest to jedyna cecha. To również cierpliwość, ciężka praca, lojalność, tak zwany fair-play, i jeśli jest takie słowo to wyjątkowość. Aby trafić do żółtego domu hogwarckiego, nie trzeba posiadać konkretnych cech, nie trzeba być kimś szczególnym. Tam można chcieć nim być, by "los" pomógł ci odnaleźć w sobie bohatera. W Domu Borsuka chodzi też o akceptację, którą puchon - przed byciu puchonem - albo już w sobie ma, albo zdobędzie ją w najbliższych latach, co jest prawdopodobnie bardziej popularne.