- Inna? Tylko dlatego, że różnię się od was?! Zapadła cisza. Taaa... Jeśli to była by jakaś kreskówka na pewno teraz dało by się usłyszeć świerszcza. - Mam tego dość wracam do domu... - Czego masz niby dość! - Blondyn od Ateny wstał nagle. - Wiecznie wesołych ludzi, umiejscowienia mnie w domku Hermesa, nie pasującej broni... Mam mówić dalej? Nie wierzyłam, że tak łatwo może być uciszyć dziecko Ateny. Wstałam i zaczęłam iść w stronę domku. - Nie często to mówię, ale jutro skopię Ci zadek w bitwie o sztandar! - krzyknął wyraźnie zdenerwowany. Uśmiechnęłam się. - Zobaczymy kto komu skopie tyłek!