24 parts Complete - Janek... - wyszeptałam, gdy zobaczyłam chłopaka, leżącego na łóżku szpitalnym.
Był cały blady. Jego oczy... - piękne, hipnotyzujące oczy, w które byłam w stanie spoglądać godzinami, bez odwracania wzroku - umarły. Były nieżywe, bez tego pięknego błysku. Były zamglone, nieobecne - jak gdyby umierały.
- Janek... - wyłkałam.
Założyłam swoje dłonie na usta, by nie wydać z siebie głośnego szlochu. Podeszłam do chłopaka, a on tylko lekko się uśmiechną.
Co ja zrobiłam...
- Przepraszam cię Janek, przepraszam za wszystko, za siebie. Jak ja mogłam tego nie zauważyć. Zostawiam cię, odcięłam się od ciebie, a ty... cierpiałeś. Przepraszam, przepraszam, przepraszam - kręciłam gorączkowo głową, a spod moich powiek zaczęły spływać gorzkie łzy.
Chłopak, delikatnym ruchem, złapał mnie za dłoń. Nasze spojrzenia na moment się spotkały, a w jego oczach, mimo iż były nie żywe, dostrzegłam miłość. Zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Łzy nieustannie spływały po moich policzkach.
Co ja zrobiłam...
- Kocham cię - wychrypiał Janek, po czym uścisną moją dłoń mocnej.
Uśmiechnęłam się smutno, a kciukiem starłam samotną łzę z twarzy chłopaka. Gdy zobaczyłam, że blondyn płacze coś we mnie pękło. Poczułam jak moje serce rozpada się na milion kawałków - niczym szklanka zrzucona na podłogę - bo chłopak, który uśmiechał się codziennie, teraz płacze.
I to z mojej winy.
Bo to ja go zostawiłam.
Ja się od niego odcięłam, myśląc że tak będzie najlepiej.
Jak zwykle się myliłam.
Jak zwykle nawaliłam.
Kątem oka zauważyłam, że Janek trzyma w swojej dłoni pogiętą kartkę. Delikatnie wyjęłam ją z jego dłoni, a to co tam przeczytałam, uderzyło we mnie jeszcze bardziej. Poczułam, że jakaś ogromna wiertarka, wierci dziurę w moim zabliźniałym już sercu.
One missed call."