Stoję w lesie, jest ciemno. Podejrzewam że to środek nocy, ale nie jestem w stanie skupić się na szczegółach. Cały czas ktoś mnie obserwuje, czuję na sobie palący wzrok. Za każdym razem chce iść w inną stronę , ale krajobraz prawie w ogóle się nie zmienia. Jedynie w powietrzu czuć różnicę, staje się ciężkie. Z trudem łapię oddech i staram się uspokoić szybko bijące serce. Wiem, że ktoś za mną stoi. Gdy chcę się odwrócić, żeby zobaczyć co lub kto to jest, nie mogę się ruszyć. Nogi mnie nie słuchają, tak jakby coś innego miało kontrolę nad moim ciałem. Słyszę szelest liści i łamanie się gałęzi. Dookoła mnie unosi się cudowny zapach mięty i czegoś ostrzejszego. Nie jestem w stanie zidentyfikować tej woni. Nagle przede mną w krzakach coś się rusza, dostrzegam tylko cień i te oczy. Są szare, ich kolor jest tak intensywny, że zapiera mi dech w piersi.