-To się nazywa urok osobisty. - Chłopak wyraźnie zadowolony z siebie, puścił mi oczko. -Nie schlebiaj sobie. - Powiedziałam wywracając oczami, a na mojej twarzy błąkał się uśmieszek. - Masz tyle uroku co zdechła dżdżownica. - Rzekłam wysiadając z czerwonego auta. -Po prostu mi zazdrościsz. - Kastiel spojrzał na mnie z rozbawieniem. Zamknął samochód i razem ruszyliśmy do szkoły, przedrzeźniając się po drodze.