„Jak tutaj zimno... Błagam, pozwólcie mi jeszcze raz zemdleć. Chociaż na sekundę uciec od nich... Akashi.... Szybciej! Na co tyle czekasz?! Akashi?!"
„Już się poddajesz?" - usłyszałam jego głos w głowie. - „Akane, stać cię na coś więcej. Co mogłabyś zrobić, będąc porwaną?"
"Spróbować się uwolnić?" - pomyślałam automatycznie. Mogłam z powodzeniem wyobrazić sobie jak prycha.
„Naprawdę chcesz próbować tylko tego?"
„To co jeszcze mogę zrobić?" - Nie zrozumiałam, do czego zmierzał. Po głowie krążyło mi zbyt wiele myśli, jeden wielki chaos. Jednak jego odpowiedź usłyszałam wyraźnie.
„To proste. Stań się silniejsza."
To jest to. Tak powiedziałby Akashi. Musisz być silna, a jeśli coś silniejszego od ciebie stanie ci na drodze, masz do wyboru trzy opcje: poddać się, obrać inny szlak albo przezwyciężyć wszystko. Pierwszą idą przegrani. Drugą drogą może podążyć każdy. Trzecią tylko zwycięzca.
„Kim chcesz być, Akane? Przegranym, każdym czy zwycięzcą?"
„Tym, kim jesteś ty, Akashi."
***
Powyżej fragment jednego z rodziałów. Cudzysłowem są oznaczone myśli bohaterki i jej wyobrażenia, co takiego Akashi by jej powiedział w kiepskiej sytuacji.
Trochę poważne, trochę niepoważne opowiadanie o Akane Chiyoko i jej przygodach z Pokoleniem Cudów, a przede wszystkim z Seijuro Akashim. Naginające rzeczywistość, zmieniające fabułę anime, ale przecież to tylko fanfic. Postanowiłam go tutaj wstawić bez większych poprawek, bo czemu nie. I bardzo stare, niespecjalnie przez ten czas poprawiane (przyznaję się bez bicia, jestem leniem).
Z dedykacją dla mojej Haruu_uu!