[Opowiadanie pisane przeze mnie jak byłam w gimnazjum, więc nie jest wybitne, ale nie mam serca poprawiać tego gniota, bo mam do niego za duży sentyment. Zwłaszcza do waszych komentarzy.] Chaos, krew, krzyk, ludzie mordujący się na wzajem, a pośrodku tego wszystkiego stoisz ty. Czy zwykła dziewczyna może być wina temu wszystkiemu? Jeśli tak, czy w jej sercu jest jeszcze dobro? I pozostaje jeszcze jedno pytanie, czy kiedy życie postawi na jej drodze pewnego mężczyznę, czy zmieni się ono o 180°?