Cała trójka spojrzała na nią wyczekująco. Albo raczej spojrzeliby na nią w ten sposób, gdyby nie ich wysokie ego i taktyka "udawania obojętnych". Skrzyżowała ręce na piersi i postukała obcasem o drewnianą, dopiero co sprzątniętą podłogę. - Nie - odpowiedziała stanowczo i odwróciła się na pięcie w stronę okna. - A teraz prosiłabym panów o opuszczenie tego lokalu, inaczej będę zmuszona wezwać szeryfa. - Jeszcze tego pożałujesz, Ruby. Usłyszała za sobą prychnięcie, odgłos butów stukających o drewno, a zaraz potem dobrze jej znane skrzypienie zamykanych drzwi. Zamknęła oczy i głęboko westchnęła. - Ruby, tak? - wypowiedziała to pytanie gdzieś w przestrzeń, a jej wzrok pomknął ku starej płachcie pokrywającej pół przeciwległej ściany. Wiedziała dokładnie, co zakrywała. Podeszła do niej i zerwała zamaszystym ruchem, przy okazji ksztusząc się tonami kurzu, które zalegały na starym materiale. Spojrzała na wieszak, a promień popołudniowego słońca padł centralnie na podniszczony, brązowy kapelusz. - Chyba Olivia będzie musiała przez jakiś czas sama zająć się saloonem. - Z tymi słowami porwała rzeczy z wieszaka i jakąś starą torbę, a później wybiegła z lokalu z szerokim uśmiechem na ustach.
1 part