Czułeś się kiedyś, jakbyś jako jedyny na tym wielkim świecie się przebudził a reszta nadal spała? Starasz się ich obudzić ale oni są głusi na te prośby. Wpadasz w panikę, paranoję, obłęd. Nikt nie czuje tego co Ty, nikt nie chce tego poczuć. A Ci którzy czują, nie są Tobą zainteresowani. Jesteś dla nich za słaby. Zbyt nudny, zbyt brzydki, za mało fajny, za mało masz do powiedzenia. Czy to ze mną jest coś nie tak? O co tu chodzi? Czy może ktoś wyłączyć moje myślenie? Chcę być jedną ze śpiących, a nie rozważać sprawy egzystencjalne.