- Kiedy zrobiłeś się taki wysoki, Kim Taehyung? - pyta Yoongi, nie wiedząc, co powiedzieć.
Ułamek sekundy; potem uśmiech - taki, który Yoongi zna, taki, który upewnia go, że to naprawdę jest Taehyung, z krwi i kości, a nie jakiś szalony wytwór jego wyobraźni, jakiś rodzaj głodu, który sprawia, że jego serce i rozum i oczy mylą się, który sprawia, że Yoongi tylko wyobraża sobie rozmowy telefoniczne, że jego życie nawiedzają widma przeszłości. Uśmiech - pełen rozbawienia, blasku i radości; taki, którego nigdy nie udaje się idealnie uchwycić na zdjęciu. Prostokątny, śmiały, szalony i-
Taehyung.
//
lub: taehyung wraca do domu i, być może, yoongi też.
Tłumaczenie pracy @777336 na ao3 : https://archiveofourown.org/users/777335/pseuds/777335
Orginał: https://archiveofourown.org/works/15808686
Historia należy do wyżej wymienionego autora; mam pozwolenie na publikację tłumaczenia.
- Płotka nie zakochuje się w płotce - szepnęłam patrząc w prost w niebieskie oczy blondyna
- Cami gdzieś mam tą bezsensowną zasadę - odparł JJ po czym złapał mnie delikatnie za policzki i przyciągną do siebie. Jego usta zderzyły się z moimi
I musiałabym skłamać mówiąc, że w cale na to nie czekałam