[...] Niebo powoli przechodziło z mocno pomarańczowego odcienia w szarość, która następnie miała przerodzić się w ciemną noc. Spojrzał w dół, na ulicę, po której przejeżdżał srebrny samochód sąsiadki spod czwórki. Kawałek dalej, na prawo, widział grupkę dzieci, najpewniej wracających do domu. Wzrok tym razem przeniósł na (identyczny do jego) budynek po przeciwnej stronie ulicy - z białego, wpadającego w szarość, kamienia. Przy drzwiach wejściowych były skąpe zdobienia, a z niektórych okien (swoją drogą, również ozdobionych) wydobywało się jasne światło lamp.
Cicho westchnął. Kochał miejsce w którym mieszkał, głównie za ten widok. Dla niektórych był to zwyczajny obraz na zwyczajną ulicę, ale dla niego było to coś więcej, niż jakaś tam ulica. Widział jej ukryte piękno, którym się samotnie zachwycał. I miał nadzieję, że kiedyś spotka osobę, która będzie się tym zachwycać razem z nim.
- Płotka nie zakochuje się w płotce - szepnęłam patrząc w prost w niebieskie oczy blondyna
- Cami gdzieś mam tą bezsensowną zasadę - odparł JJ po czym złapał mnie delikatnie za policzki i przyciągną do siebie. Jego usta zderzyły się z moimi
I musiałbym skłamać mówiąc że w cale na to nie czekałam