"Dążyliśmy tak mocno do "perfekcyjnego" świata.
Świata bez przemocy, bez wojen, bez żadnych problemów i zmartwień.
Czekaj, gdzie my to widzieliśmy... Huxley? "Nowy, wspaniały świat?" czy jakoś tak. Dawno nie czytałem książek. W obecnym stanie świata literatura to luksus, ba, spokój to marzenie wielu z nas.
Spoglądając na otaczający mnie krajobraz demolki, zrozumiałem jedno.
"Gdzieś się ewidentnie rąbneliśmy, skoro tak genialny plan nam nie poszedł." - pomyślałem z dosyć zdrową dawką sarkazmu, mocniej łapiąc mój karabin i idąc przed siebie. Miałem jeszcze dzisiaj sporo do zrobienia.." - Ves
~~~~~~~~~~~~~
19 lipca 2030.
Świat miał dosyć wojen. dosyć problemów z energią, dosyć wszystkiego. Liderzy państw zebrali się w jednym miejscu, aby raz i na dobre zakończyć wszelkie spory. Oby poszło im dobrze... Wszyscy trzymają za nich kciuki, w tym ja.
23 sierpnia 2030.
Nie jest dobrze... napięcia rosną. Terroryści dokonują zamachów w każdym możliwym miejscu.. a Stany i Rosja grożą sobie bronią nuklearną. Ludzie panikują, wykupują wszelkie zapasy... w tym ja.
30 sierpnia 2030.
Stało się. Bioterroryści wypuścili jakiś syf, który zaczął zarażać ludzi i ich wybijać jak muchy... a Stany postanowiły "profilaktycznie" zbombardować resztę świata, aby zabić tego wirusa czy Bóg wie co jeszcze! Wszyscy co mogli, pochowali się w schronach. Modlili się do ich bogów, aby przeżyli tę wojnę. W tym ja, -
Pamiętnik urywa się w tym miejscu - reszta stron jest zalana krwią i posklejana razem tak, że ich otwarcie zniszczyłoby małą książeczkę.
Opowiadanie należy do mnie. Prawa autorskie zastrzeżone.
Tu znajdziesz wszystko
ciemna strona wattpada
wszelkie fantazje spełnisz tutaj. możesz napisać jaką historyjkę chciał/a przeczytać
Bądź przygotowany na ostry s@ks, BDSM, trójkąty, grupowe, lesbijki, geje, hetero