- Dalej go kochasz. - odczułam iż to nie było pytanie. Spojrzałam na niego, lekko marszcząc brwi. Ten uśmiechnął się bezradnie przed siebie, sapnął i spuścił wzrok. - Chyba za dużo wypiłeś. - zerwałam się z sofy i podeszłam do kredensu na którym stało whisky. Nienawidziłam go, jednak teraz potrzebowałam poczuć także niesmak w ustach, jaki obecnie odczuwałam w sercu. Drżącą dłonią sięgnęłam po czystą szklankę, mając nadzieję że David nie kontynuuje tej rozmowy. Naprawdę nie chciałam o tym teraz gadać. Ani jutro. Nigdy. Zalałam połowę szklanki alkoholem i spojrzałam w swoje odbicie w prostokątnym lustrze, które wisiało nad kredensem. Przygryzłam czerwoną wargę i odwróciłam się w stronę towarzysza. Po prostu nie mogłam dłużej na siebie patrzeć. Napełniłam płuca powietrzem, lekko drżąc i zrobiłam krok w jego stronę. - Może ostatnia szklanka whisky i... - Ten tatuaż. - Wychrypiał. Zalała mnie fala gorąca. Już wiedziałam że spiekłam buraka. Błądziłam wzrokiem po pokoju, licząc że na mnie nie spojrzy. Postanowiłam przystać na starym banale: - Mówiłam Ci, że to imię mojego psa. - Starałam się wypowiedzieć te słowa pewnym, lekko znudzonym tonem. Uśmiechnęłam się, próbując samą siebie do tego przekonać. Wypiłam trzy duże łyki miedzianego ochydztwa ze szklanki. Usiadłam na niego okrakiem i przysunęłam mu szklankę do ust. - Myliłam się. - David spojrzał na mnie i oparł się o sofę. - Za mało wypiłeś, bo za dużo myślisz. Pij.All Rights Reserved
1 part