Znasz, to uczucie, kiedy jesteś biolchemem, a na biologii masz ochotę zawinąć się w kocyk i nie wychodzić na światło dzienne, bo są tematy o narządach rozrodczych? A WDŻ to tortura, bo seks, dojrzewanie i okres przyprawiają Cię o mdłości? Może nawet jesteś humanem, ale peszy Cię nagie ciało starożytnych figur? Na dodatek nie wiesz, dlaczego wszyscy twoi znajomi wręcz obsesyjnie okazują uczucia swoim drugim połówkom? Nie rozumiesz, czemu wszystkich tak interesuje ciało innych osób? Interesuje cię człowiek jako osoba, nie ciało? Jeśli tak, to znasz bolączki jednego, aseksualnego, procenta ludzkości.