Dziedzictwo Orfanów: Zakon Krwi | Tom I
  • Reads 24,929
  • Votes 1,874
  • Parts 38
  • Reads 24,929
  • Votes 1,874
  • Parts 38
Ongoing, First published Nov 15, 2018
Mature
Beztroskie życie w Yaali staje się jedynie przeszłością. Przed Amayą czekają wyzwania, których powodzenie przesądzi nad przetrwaniem jej królestwa i wszystkich Orfanów.  Musi zaufać odwiecznym wrogom swojej rasy. Stawić czoło temu, kim jest - pogodzić się ze swoim Darem. Czeka na nią nie tylko walka z wrogiem, lecz z samą sobą. Chcąc uratować tych, których kocha, porzuca dawne życie, pragnienia i marzenia. Prowadzona za rękę przez samą zemstę, robi co musi, by wymierzyć karę temu, który to wszystko zaczął. 
  
 " Nie możesz tego nazwać Darem, jeśli jedyne co przynosi, to cierpienie. "
   
      
   _____________________________________________________
   "Zakon Krwi" to pierwszy tom przyszłej trylogii.
  
  ROZDZIAŁY SĄ W TRAKCIE KOREKTY

Praca bierze udział w akcji Czytanie za czytanie.

Okładka została wykonana przeze mnie :)
All Rights Reserved
Table of contents
Sign up to add Dziedzictwo Orfanów: Zakon Krwi | Tom I to your library and receive updates
or
Content Guidelines
You may also like
You may also like
Slide 1 of 10
Mate cover
To deny the route cover
Krwawy Książę cover
DIADEM  cover
~Walka o Lunę~ {bakudeku} {omegaverse} cover
Dziedzictwo Krwi {Hyunlix} cover
Bliźniaki Herondale cover
Prawdziwa Luna cover
Węzęł krwi cover
Blue Blood Roses | Taekook (Tales of Astoria pt.1) cover

Mate

42 parts Complete

- Skąd wiesz? - Wykrztusiła wreszcie, po pięciu minutach pustego wgapiania się we mnie. Miała duże orzechowe oczy poplamione jasną zielenią. Były hipnotyzujące. - Ty tego nie czujesz? Mój zapach na ciebie nie działa? Nie masz wrażenia słabości, przekonania, że musisz być przy mnie? Odsunąłem się, uświadamiając sobie, że wciąż zaciskam dłonie na jej kruchych ramionach. Była wychudzona, sweter wisiał na niej jak na wieszaku. Bałem się pofolgować własnym emocjom w obawie, by nie zrobić jej krzywdy - tak nie powinno być. Wilk powinien być silny. - Gdy spotykasz Mate, doskonale zdajesz sobie z tego sprawę. Dziewczyna odsunęła się ode mnie jeszcze o kilka kroków. Ciężko usiadła na kanapie, którą wcześniej to ja miałem nieprzyjemność zajmować i objęła się ramionami. Dlaczego wydawała się przy tym taka załamana? W końcu ku mojemu wielkiemu zdziwieniu parsknęła krótkim, trochę histerycznym śmiechem. Parsknęła śmiechem! - Bardzo ci współczuję - rzuciła. - Ty chyba naprawdę nie wiesz kim jestem.